niedziela, 19 czerwca 2016

Prolog

Obudziły mnie delikatne promienie wiosennego słońca, które ukradkiem wpadały do mojego pokoju przez okno.  Ziewnęłam i przeciągnęłam się. Sięgnęłam dłonią po telefon komórkowy. Zobaczyłam na nim godzinę 9:35.
-Ładnie sobie pospałam. - rzekłam sama do siebie. Pogłaskałam się delikatnie po brzuchu, myśląc o moim ukochanym trzymiesięcznym maleństwie, które noszę pod sercem. Po chwili wstałam i rozmarzona podeszłam do okna, obserwując zatłoczone miasto. Pode mną przejeżdżało mnóstwo samochodów, ludzie śpieszyli się zatroskani do pracy szkoły, na studia. Każdy miał pewnie jakiś ważny powód. A ja? Ja stałam w moim przytulnym mieszkaniu i jak każdego dnia wpatrywałam się w miasto. Ja nie musiałam nigdzie wychodzić, śpieszyć się, biec.  Może byłam z tego zadowolona, albo po prostu samą siebie oszukiwałam. Wprawdzie zanim okazało się, że zaszłam w ciąże, lubiłam swoją dziennikarską pracę. Była ona całkiem przyjemna. Siedziałam w biurze i pisałam artykuły do gazet. Przepracowywałam 8 godzin i wracałam do mieszkania. Czasem wybierałam się na różne koncerty, mecze, wydarzenia kulturalne, aby właśnie z tych rzeczy zdać relacje w gazecie. Często przeprowadzałam wywiady z ciekawymi ludźmi. Moje życie było poukładane i nie musiałam martwić się o jutro. Żyłam jak w bajce. Miałam mnóstwo przyjaciół, znałam wielu ludzi i wszyscy zawsze byli dla mnie mili i serdeczni. Wydawało mi się, że w moim życiu jest idealnie. Może było ono trochę monotonne, ale wiedziałam czego się po nim spodziewać i głęboko ufałam ludziom, którymi się otaczałam. Jednak żadna, nawet najszczęśliwsza bajka nie trwa wiecznie i w końcu musiał pojawić się on... Nie chcę już nigdy o nim myśleć! Chciałabym wymazać go na zawsze ze swojej pamięci, ale nie dam rady. On przewrócił całe moje życie do góry nogami. Wszyscy przyjaciele odwrócili się ode mnie. Ja byłam w nim bardzo zakochana i nie wiedziałam, jaki jest naprawdę. W końcu, kiedy okazało się, że jest ojcem mojego dziecka, odszedł i do dzisiaj się nie odezwał. A ja zostałam sama. Prawie całkiem sama... Codziennie rano budzę się w pustym mieszkaniu, sama chodzę do kina, sama jem obiad i sama kładę się spać. Kolejnego dnia znów wstaję całkiem sama i tak codziennie. Nawet brakuje mi tej mojej pracy. Chętnie popracowałabym jeszcze chociaż kilka tygodni, dopóki dałabym radę, ale mój szef absolutnie się na to nie zgadza. Wysłał mnie na urlop macierzyński. Ale ciesze się, że chociaż on trochę się o mnie martwi. Jest to jedna z nielicznych osób, którym jeszcze odrobinę ufam. Po tym wszystkim, co przeszłam, już wcale nie tak łatwo zdobyć moje zaufanie. Boje się, że ludzie zranią mnie tak jak kiedyś. Niewiele jest takich osób, które naprawdę jeszcze coś dla mnie znaczą. Oczywiście mam kochającą rodzinę - mamę tatę i młodszego, 22- letniego brata, ale oni w trójkę mieszkają w Anglii. Widuję ich tylko dwa razy w roku, przy okazji świąt. Bardzo ich kocham, ale niestety rzadko mam możliwość porozmawiania z nimi. 
Wtem coś wyrwało mnie z moich rozmyśleń. Usłyszałam głośną melodyjkę. Sięgnęłam po telefon i ujrzałam napis: Kubi. Odebrałam i spokojnym, lecz radosnym głosem rzekłam:
-Tak?
-Hej Mała! Jak się masz? Co u ciebie? - opowiedział mi energiczny głos po drugiej stronie słuchawki. Ucieszyłam się w duchu, gdy go usłyszałam. Był to Michał Kubiak, wspaniały siatkarz reprezentacji Polski, a także mój kochany i praktycznie jedyny przyjaciel. Kiedy wszyscy ludzie odwrócili się ode mnie, on jedyny został i był dla mnie podporą. Znam go od kilku lat i traktuję go jak starszego brata, a on traktuje mnie jak młodszą siostrę. Bardzo się o mnie martwi, często dzwoni i pyta co u mnie. Mimo wielu obowiązków, zawsze znajduje dla mnie czas, gdy tego potrzebuję.  Wiem, że zawsze mogę na niego liczyć. Oczywiście mam kilka innych koleżanek i kolegów. Głównie są to właśnie zawodnicy polskiej reprezentacji, których poznałam dzięki Kubiemu, ale naprawdę tylko on jest moim najlepszym przyjacielem. Przez te wszystkie lata zbliżyłam się do niego tak, że traktuję go jak członka najbliższej rodziny. Czasem mam wrażenie, że tylko jemu jedynemu mogę naprawdę ufać.
-Cześć Dziku! - zaśmiałam się - U mnie bardzo dobrze. Dziękuję, że pytasz. Przed chwilą wstałam. Bobasek też ma się dobrze. Za kilka dni idę do ginekologa i w końcu poznam płeć mojego kochanego maleństwa. A jak u ciebie? Jak przebiegają treningi w Tokio?
- No to jestem bardzo szczęśliwy, że masz się dobrze. U mnie także spokojnie i fajnie. Treningi przebiegają zgodnie z ustaleniami. Nikt na szczęście nie nabawił się kontuzji,  no i myślę, że w końcu uzyskaliśmy maksymalną formę, której ostatnio nam brakowało. Już za cztery dni jesteśmy gotowi do walki o Igrzyska Olimpijskie.
Chłopcy z reprezentacji byli w Japonii, w Tokio. Tam dokładnie 28 maja miał rozpocząć się turniej interkontynentalny. Dla naszych siatkarzy to ostatnia szansa na to, aby móc dostać się na Igrzyska Olimpijskie. Od kilku tygodni ciężko pracują i szlifują formę z myślą o tym turnieju. Muszą zająć w nim czołowe miejsce. Jest to dla nich priorytet i nikt nawet nie dopuszcza myśli, że nie zdołają dostać się na Igrzyska Olimpijskie do Rio. Ja - jako wierny kibic polskiej siatkówki, także nie dopuszczam do siebie myśli, że nasi chłopcy nie dostaną się do Rio. Znam ich waleczne serca i wielką ambicję i na pewno nie poddadzą się bez walki!
-Pozdrów od nas Gosię! - usłyszałam po drugiej stronie słuchawki ciche szepty i śmiechy innych siatkarzy: Fabiana, Karola, Rafała, Mateusza Miki oraz Bieńka.
-Dzięki chłopcy! - zaśmiałam się - Ja także was pozdrawiam i życzę powodzenia. Trenujcie mocno.
-Małgosiu, bardzo cię przepraszam, ale muszę kończyć - tym razem usłyszałam głos Kubiego. Podobno pan trener nas woła. Ja także cię pozdrawiam, trzymaj się no i koniecznie zadzwoń, kiedy dowiesz się, jakiej płci jest twoje maleństwo. Mam nadzieję, że niedługo się usłyszymy, a nawet zobaczymy. Zadzwonię do ciebie w sobotę, przed pierwszym meczem. Oglądaj i kibicuj nam ładnie - zaśmiał się - Trzymaj się siostra!
-Nie ma sprawy, braciszku. Papa. Też cię kocham.




Tak prezentuje się prolog mojej siatkarskiej historii. Ciężko mi oceniać samą siebie, dlatego pozostawiam to Wam. 
To moje pierwsze tego typu opowiadanie. Szczerze mówiąc, bardzo długo zastanawiałam się, czy tworzyć ten blog i publikować siatkarskie opowiadanie. W końcu jednak się na to zdecydowałam. Pomyślałam, że będzie to dla mnie dobry trening pisania i możliwość sprawdzenia moich umiejętności. W końcu nie mam nic do stracenia, a jeżeli opowiadanie nie będzie się nikomu podobało, to po prostu przestanę je pisać.
Wiem, że jestem trochę "spóźniona", ponieważ nasi siatkarze rozgrywają już mecze w Lidze Światowej, a ja opisuję dopiero turniej w Tokio. Jednak zaczęłam pisać ten prolog właśnie pod koniec maja, kiedy rozpoczął się turniej w Japonii.
Zachęcam do komentowania. Jeżeli coś robię źle, śmiało to napiszcie, a ja postaram się to poprawić.

Pozdrawiam
Ola 

7 komentarzy:

  1. Historia zapowiada się bardzo ciekawie. Na razie poznajemy tylko główną bohaterkę, nie wiemy czego może dotyczyć akcja, ale i tak wygląda to interesująco. Ciekawi mnie jak rozwinie się fabuła, bo styl masz naprawdę dobry i gładko się czyta.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa i za dodanie komentarza :)
      Co do rozwinięcia fabuły, to mam już na nią kilka pomysłów. Jednak myślę, że bardziej niespodziewane zwroty akcji wprowadzę dopiero za kilka rozdziałów. Na razie chciałabym opisać turniej w Tokio, oraz skupić się na bohaterce. A na późniejszą część mam już pomysł i mam nadzieję, że uda mi się go zrealizować.

      Usuń
    2. Zapraszam na rozdział drugi "Enigmy uczuć"
      http://enigmauczuc.blogspot.com/2016/06/kod-2.html?m=1

      Usuń
  2. Hej kochana! Bardzo podoba mi się prolog i od razu mówię ZOSTAJE!
    Informuj mnie proszę o kolejnych rozdziałach :) Buziaki i życzę weny :)
    Ironia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że spodobał Ci się prolog :) I dziękuję za miłe słowa.

      Usuń
  3. No, no. Znam cię z bloga Violin. Postanowiłam zerknąć na chwilę na twój blog. No i wiem, że na pewno zostanę tu na dłużej. Bardzo chciałam dodać ten komentarz, ale opcja dodawania z anonima jest wyłączona, więc z tego wszystkiego założyłam siatkarski e-mail :P Ale wracając do bloga. Podoba mi się i zapowiada się ciekawie. Bardzo ciesze się, że całość utrzymana jest w klimacie pamiętnika, przynajmniej ja tak to odbieram. Super, że narratorem jest główna bohaterka. Szczerze te wszystkie historie z 3-osobowym narratorem trochę mi się przyjadły. Chętnie przeczytam coś takiego. Czekam :)
    /Oddycham Siatkówką

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze się, że opowiadanie cię zainteresowało :) Zanim zaczęłam pisać tą historię, długo zastanawiałam się, czy narrator powinien być 1-os, czy 3-os. Zdecydowałam, że jednak będzie lepiej, jeżeli o zdarzeniach będzie opowiadała bohaterka. Szczerze mówiąc, nawet lepiej pisze mi się takie opowiadania. Ciesze się, że trafiłam w Twój gust. A co do dodawania komentarza z anonima, to bardzo przepraszam, ale nawet nie zauważyłam, że ta opcja jest wyłączona.

      Usuń