środa, 20 lipca 2016

Rozdział 4

Ostatnie dwa mecze podczas kwalifikacji siatkarze grali na pełnym luzie. Pan Stephane pozwalał wykazać się zmiennikom. W końcu doczekałam się dnia, kiedy nasi bohaterowie powrócili z odległej Japonii do Polski. Jak najprędzej chciałam zobaczyć się z Michałem i nawet odebrać go z lotniska, ale Kubiak w żadnym wypadku mi na to nie pozwolił. Bardzo się o mnie martwił i powiedział, że nigdy nie pozwoliłby mi samej jechać na lotnisko. Obiecał, że gdy wyląduje w Polsce, jak najszybciej uda się do mojego mieszkania.
 

***
Bardzo się niecierpliwiłam. Chodziłam  po mieszkaniu, nie mogąc znaleźć sobie własnego miejsca.
-Kiedy on przyjdzie? Gdzie on jest? - zastanawiałam się. W końcu usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam je bez zastanowienia i zobaczyłam mojego kochanego przyjaciela.
-Michał!!! - wykrzyknęłam na cały głos i rzuciłam mu się w ramiona.
-Gosia!!! - mocno objął mnie Kubiak.  Trwaliśmy w uścisku bardzo długo. W jego ramionach czułam się taka bezpieczna. Wydawało mi się, że świat zatrzymał się w miejscu, liczył się tylko uścisk z moim najlepszym przyjacielem. Po kilkunastu minutach w końcu puściłam siatkarza.
-Bardzo się za tobą stęskniłem - rzekł.
-Ja też - odparłam. - Nie mogłam wytrzymać w domu. Tak bardzo chciałam cię zobaczyć.
Michał uśmiechnął się uroczo, po czym uklęknął i delikatnie pogłaskał mnie po brzuchu, mówiąc bardzo cicho i troskliwie:
-Cześć malutka. Jestem twoim wujkiem, nazywam się Michał. Mam ogromną nadzieję, że już niedługo cię zobaczę. Myślę, że jesteś grzeczna? Nie dokuczaj za dużo swojej mamusi, ponieważ jest naprawdę świetną kobietą. Chociaż czasem możesz ją trochę delikatnie pokopać.
-Michał! - zaśmiałam się. - Nie podpuszczaj przeciwko mnie dziecka.
-No dobrze już, dobrze - odparł rezolutnie Kubi. Pogłaskał jeszcze raz delikatnie mój brzuch i wstał, uśmiechając się do mnie.
-To co, zapraszam cię na herbatkę. - powiedziałam
-Z miłą chęcią - odrzekł przyjmujący.
Rozmawialiśmy jeszcze bardzo długo, w miłej atmosferze. Nie widzieliśmy się w końcu od kilkunastu dni. Może nie było to bardzo długo, jednak nam wydawało się, że jest to ogromna ilość czasu.
 

***
Przez kilka kolejnych dni prawie codziennie widywałam się z Michałem. Na szczęście miał sporo dni wolnego. Chciałam spędzić z nim jak najwięcej chwil, ponieważ niezbyt często mamy takie okazje. W wakacje Michał będzie grał w Lidze Światowej, a później rozpoczną się już Igrzyska Olimpijskie w Rio. Wybraliśmy się wspólnie nad Wisłę, a także na rowerową przejażdżkę. Ten czas spędzony razem był naprawdę świetny.
Pewnego wieczoru zadzwonili do mnie moi rodzice. Bardzo się zdziwiłam, ale także trochę przestraszyłam. Rzadko do mnie telefonowali. Ostatni raz miałam okazję rozmawiać z nimi podczas świąt Wielkanocnych, gdy przyjechali do Polski.
-Co się stało? - pomyślałam zatroskana. Przez głowę przeleciały mi od razu najgorsze scenariusze. Odebrałam telefon i przywitałam się z nimi drżącym głosem.
-Dobry wieczór córeczko - odpowiedzieli mi oboje.
-Czy coś się stało? - zapytałam zatroskana.
Ależ skąd - odparła szybko mama. - Dlaczego sądzisz, że jeżeli do ciebie dzwonimy, od razu musiało stać się coś złego? Chcieliśmy po prostu z tobą porozmawiać.
-Całe szczęście - zaśmiałam się - Rzadko do mnie telefonujecie, więc przestraszyłam się, że coś się wydarzyło. W sumie to nawet dobrze, że dzwonicie, bo mam dla was wiadomość.
-Jaką? - zapytali rodzice chórem.
Nie miałam wcześniej okazji, aby powiedzieć rodzicom o płci mojego maleństwa. Chciałam przekazać im tą informację osobiście, no ale i tak w najbliższym czasie nie będę miała takiej możliwości. Dlatego postanowiłam powiedzieć im to tu i teraz.
-Urodzę Lenkę - rzekłam spokojnie.
-Ależ Gosiu, to cudownie! - usłyszałam głos mamy.
-Czyli jednak nie chłopiec - powiedział lekko zasmucony tata. - No ale oczywiście bardzo się cieszę!
-Termin rodzenia mam wyznaczony na 8 listopada - dorzuciłam.
-Bardzo się cieszymy kochanie. Ale wiesz, chcielibyśmy o czymś z tobą porozmawiać. Jest to trochę związane z twoim maleństwem - rzekła mama.
-Czyli jednak się coś stało? - znów odrobinę się zdenerwowałam.
-Nic podobnego. Nic się nie stało - odpowiedział mi spokojnym głosem tata. - Tylko wiesz, przemyśleliśmy kilka spraw. Zdecydowaliśmy, że lepiej dla ciebie i dla naszej wnusi byłoby, jeśli przeprowadziłabyś się do Anglii. Zamieszkałabyś razem z nami i bratem. Zaraz po urodzeniu Lenki mama pomogła by ci się nią zająć.
-Nie ma mowy! - odparłam szybko.
Nie chcę przenosić się do Anglii. Kocham Polskę. Tutaj się urodziłam, wychowałam, tutaj mam moje mieszkanie i pracę. Tutaj mam... Michała. Nie wytrzymam bez niego za granicą.
-Dlaczego? - zapytali rodzice chórem.
-Polska to moja ojczyzna... - zaczęłam tłumaczyć.
-Stop! - stanowczo przerwał mi tata. - Tylko nie zaczynaj tych głupot. Na pewno nie to jest powodem twojej niechęci do przeprowadzki. Powiedz wprost. Dlaczego nie chcesz wyjechać do Anglii?
Zawahałam się. Rodzice i tak niczego nie zrozumieją. Nie zrozumieją, dlaczego chcę zostać w Krakowie.  No ale spróbuję im to jakoś wytłumaczyć.
-Dobrze, powiem wprost. Przeprowadzka z dnia na dzień nie jest wcale taka łatwa. Tu mam pracę, swoje mieszkanie, w którym żyje mi się bardzo dobrze. Poza tym w Polsce mam najlepszego przyjaciela - Michała. Nie wyobrażam sobie życia w Anglii bez niego. Po prostu!
-Tego siatkarza? - powiedziała z lekką pogardą mama. - W Anglii też znajdziesz sobie przyjaciół. Tam możesz przyjaźnić się nawet z kilkoma siatkarzami.
-Ale Michał jest jeden, jedyny! Dlaczego wy nic nigdy nie rozumiecie? Chcecie zepsuć mi życie? Wyjechaliście do Anglii, a ja zostałam sama! W najtrudniejszych chwilach tylko Michał mnie wspierał! Nigdzie na świecie nie ma takiego drugiego człowieka jak on! Ani w Anglii, ani w Ameryce, ani nigdzie indziej. Jestem dorosła i mogę sama podejmować decyzje. Zostaję tu! - krzyknęłam.
-Jakieś totalne bzdury opowiadasz. - odrzekł tato. - Ale w twoim stanie nie możesz się denerwować. Wrócimy do tej rozmowy, gdy urodzisz Lenkę.
Wtedy nie wytrzymałam i po prostu odrzuciłam słuchawkę. Byłam zła na rodziców. Bardzo zła. Co oni sobie wyobrażają? Wyjechali do Anglii, zostawili mnie samą. Kiedy znalazłam sobie przyjaciela, chcą mnie od niego odizolować? Chcą zepsuć mi życie? Chcą tak po prostu po latach zabrać mnie do Anglii? Byłam naprawdę wściekła.
 

***
Następnego dnia Kubi zaprosił mnie do restauracji. Miał przyjechać po mnie około godziny szesnastej. Zanim zaczęłam się przygotowywać do wyjścia, postanowiłam szybko skoczyć do sklepu po coś do jedzenia. Od trzech dni nie robiłam żadnych zakupów, a w lodówce pozostała mi pustka. Wybiegłam szybko z mieszkania. Było dosyć późno, a nie chciałam, aby Michał musiał na mnie czekać. W mgnieniu oka zrobiłam zakupy. Niosłam w ręce dużą siatkę z zakupami. Mimo rozmiarów, nie była ciężka. Wyszłam przed sklep i zanim przeszłam przez ulicę obejrzałam się w lewo, w prawo i znów w lewo. Przechodziłam przez drogę luźnym krokiem. Nagle usłyszałam głośny pisk opon i poczułam ogromny ból. Ból, który przeszywał całe moje ciało...




  
Oto kolejny rozdział. Dodaję go trochę później niż zwykle, za co bardzo Was przepraszam. Byłam na wakacjach i po prostu nie miałam możliwości, aby dodać kolejną część. Zapraszam do komentowania. :)
Pozdrawiam
Ola

4 komentarze:

  1. Dopiero teraz dorwałam się do internetu i przeczytałam ten rozdział. Od razu go więc skomentuje.
    Muszę powiedzieć, że z każdą kolejną częścią to opowiadanie bardziej mi się podoba. Jest naprawdę dobrze napisane i przyjemne w czytaniu. Powiem szczerze, że aż uśmiechnęłam się szeroko kiedy zobaczyłam nowy part.
    Jest on tak samo dobry jak poprzedni. W końcu mamy jakąś poważniejszą akcje. Bardzo fajnie odpisujednolicone relacje między główną bohaterką, a Michałem. Podobała mi się także rozmowa między Gosią, a jej rodzicami, chociaż uważam, że zachowali się bardzo nie fajnie w stosunku do córki.
    Mam nadzieję, że Gosia i Lance nie stanie się nic poważnego. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
    Pozdrawiam
    Violin
    Ps Zapraszam na rozdział czwartek historii Stephana i Zosi http://withoutyoumylife.blogspot.com/2016/07/mimo-ze-bya-dopiero-poowa-maja-bya.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz :) Ciesze się, że Ci się podoba. Zapraszam na kolejne rozdziały.
      Pozdrawiam

      Usuń
  2. Coraz bardziej przywiązuję się do tego opowiadania. Mam nadzieję, że nie zrobisz nic nie zrobisz Gosi i Lence (btw. kocham to imię).
    Życzę weny kochana!
    Buziaki,
    Ironia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że Ci się spodobało, bardzo mnie to cieszy, a Twoje komentarze są dla mnie dużą motywacją. :)
      Też uwielbiam imię Lena.
      Buziaki :*

      Usuń