poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Rodział 8

Moim najgorszym wrogiem był czas. Mijały minuty, godziny, dni, a ja nadal czekałem. Oczekiwałem, że Małgosia przypomni sobie, kim jestem. Było mi trudno. Pomimo jej uśmiechu, którym mnie obdarzała, pomimo jej roześmianych oczu, było mi ogromnie ciężko, gdy patrzyła na mnie jak na nieznajomego. Chciałem już dowiedzieć się, czy moja przyjaciółka odzyska pamięć, czy nie. Chciałem już usłyszeć ten wyrok, ale musiałem odczekać jeszcze kilka dni. Przez kolejne godziny Gosi robiono liczne badania. Pobierano jej krew, robiono tomograf głowy i poddawano ją szeregowi innych zabiegów. Lekarze mówili, że wszystko z jej zdrowiem jest dobrze. Mimo ręki w gipsie i złamanych żeber, Gosia wyglądała na zdrową osobę. Miała duży apetyt do jedzenia i chętnie ze mną rozmawiała. Na szczęście nie zadawała mi trudnych pytań, nie pytała kim jestem i w jakim celu do niej przyszedłem.
Podczas jednej z naszych rozmów Gosia zapytała mnie:
-Co tak właściwie lubi pan robić?
-Lubię grać w siatkówkę - odpowiedziałem bez większego namysłu.
-W siatkówkę? - dopytywała się przyjaciółka.
-Tak - pokiwałem twierdząco głową.
-Ja też lubię grać w siatkówkę - odparła. - Przynajmniej tak mi się wydaję. Chociaż dawno w nią nie grałam. I wydaje mi się też, że często jeździłam na mecze siatkówki, ale nie jestem pewna, bo pamiętam to jak przez mgłę.
Wtedy mimowolnie się uśmiechnąłem. Przypomniałem sobie ten mecz, kiedy poznałem Małgosię. Gdy spojrzałem na nią pierwszy raz, wydawała mi się niezwykłą osobą i się nie pomyliłem. Gdyby nie ta gra, nigdy byśmy się nie poznali.
-A dlaczego lubi pan właśnie ten sport? -  przyjaciółka zadała mi kolejne niewinne pytanie. - Bo ja właściwie nie wiem. Po prostu mi się spodobała i już.
-Hmmm... - tym razem głębiej się zamyśliłem. - Lubie siatkówkę, bo jest ona dla mnie odskocznią od problemów. Kiedy gram, nie muszę  myśleć o przyziemnych sprawach, a poza tym ten sport łączy ludzi.
-Jak to?
-Dzięki siatkówce poznałem moją najlepszą przyjaciółkę. Dzisiaj nie wyobrażam sobie bez niej życia. Na pewien czas musiała mnie opuścić, ale mam nadzieję, że już niedługo do mnie powróci. Cała i zdrowa. - powiedziałem. 

Gosia nic mi nie odpowiedziała, ale tylko uśmiechnęła się do mnie. Ten szczery uśmiech dodał mi na nowo otuchy i nadziei. Potem przez dłuższy czas nie rozmawialiśmy.
 

***
Mimo, że Małgosia leżała w szpitalu, miała liczne złamania, wydawała się szczęśliwa. Ale chyba nie ma się jej co dziwić. Skoro nie pamiętała o ludziach, których znała, nie wiedziała, jak wiele osób ją skrzywdziło. Nie pamiętała swojego byłego chłopaka, który zostawił ją samą ani o fałszywych przyjaciołach, którzy także ją opuścili. Nie pamiętała o Lence, która odeszła na tamten świat. Nie miała więc w sercu tych ran, które zadali jej ludzie. Ale z drugiej strony nie pamiętała o tych dobrych chwilach swojego życia. Nie znała własnej rodziny - rodziców i brata. Nie mogła wspominać tych wszystkich radosnych chwil z udziałem znajomych ludzi, które oczywiście też się przydarzały.
 

***
Mijał pięty dzień od czasu wybudzenia Gosi ze śpiączki, a ona nadal sobie mnie nie przypominała. Nie mogłem już wytrzymać, bezczynnie siedząc i rozmyślając. Cały czas miałem ogromną nadzieję, że Małgosia sobie mnie przypomni i nie chciałem dopuszczać do siebie czarnych myśli. Jednak nie udawało mi się to. W końcu postanowiłem gdzieś się przejść, dla własnego dobra, aby nie zwariować. Od razu pomyślałem o grze w siatkówkę. Przypomniałem sobie pobliskie boiska, na których mógłbym z kimś zagrać. Zadzwoniłem do moich kolegów z reprezentacji i zaproponowałem mecz. Jednak tak jak się spodziewałem, większość z nich wyjechała, albo spędzała czas ze swoimi rodzinami. Nie mam im się co dziwić. Już niedługo zacznie się zgrupowanie przed Ligą Światową. Potem Final Six w Krakowie, no a następnie nasz główny cel, czyli Igrzyska Olimpijskie. Koledzy na pewno chcą na chwilę odpocząć od gry i spędzić czas na czymś innym. Ja jednak w tej chwili zapragnąłem siatkówki. Miałem nadzieję, że grając, chociaż przez chwilę oderwę się od smutnej rzeczywistości. Postanowiłem wybrać się na boisko sam. Pożegnałem się z Gosią i powiedziałem, że niebawem wrócę. Ona tylko pokiwała głową i uśmiechnęła się. Mimo, że mnie nie poznawała, całkiem miło nam się rozmawiało. Myślę, że przez te kilka dni nawet trochę mnie polubiła. Przespacerowałem się do mojego mieszkania i zabrałem z niego piłkę do siatkówki. Następnie skierowałem się w stronę boisk. Szedłem zamyślony ulicą. Nagle usłyszałem miły i delikatny głos.
-Przepraszam? - podeszła do mnie jakaś dziewczynka i uśmiechnęła się. Na moje oko mogła mieć jedenaście lub dwanaście lat.
-Tak? - zapytałem, patrząc na nastolatkę.
-Czy to może pan jest Michałem Kubiakiem? - zapytała z nadzieją w głosie.
-Tak, to ja. - odpowiedziałem.
-Ale super! - wykrzyknęła mała. Czy mogłabym zrobić sobie z panem zdjęcie? To moje marzenie.
Nie miałem ochoty na zdjęcia z fanami, ale dziewczynka spojrzała na mnie i słodko się uśmiechnęła. Po prostu nie potrafiłem odmówić.
-Jasne - odpowiedziałem. Po zrobionym zdjęciu dziewczyna wyjęła z kieszeni pisak.
-Tak właściwie to nie mam kartki, ale czy mógłby pan podpisać się na mojej koszulce? - zapytała i podała mi do ręki przedmiot.
-No dobra - odrzekłem i podpisałem się jej na koszulce.
-Serdecznie panu dziękuję - uśmiechnęła się szeroko. Ale czy mi się wydaje, czy jest pan smutny, albo zmartwiony?
-Dobrze zauważyłaś. Mam taką jedną sprawę, która mnie martwi. - odpowiedziałem. Byłem lekko zdziwiony, że taka mała dziewczynka może tyle wiedzieć i zauważać.
-Ohh, przykro mi - powiedziała. Pewnie nie mogę panu pomóc, nawet jakbym chciała. Ale mam dla pana jedną małą rzecz.
Wyjęła z kieszonki małego lizaka w kształcie kwiatka.
-Przed chwilą go kupiłam. Kiedy jest mi smutno, słodycze zawsze mi pomagają. Może pan spróbuje? - podała mi lizaka i po raz kolejny szczerze się uśmiechnęła.
-Bardzo ci dziękuję. - powiedziałem i odwzajemniłem uśmiech. Byłem bardzo mile zaskoczony.
-Eeee tam, nie ma za co. To ja panu dziękuję, że mogłam z panem przez chwilę porozmawiać i zrobić zdjęcie. To jedno z moich marzeń.
-Mów mi po prostu Michał - zaśmiałem się. A tobie jak na imię?
-Lena - odpowiedziała dziewczyna.
Poczułem w sercu dziwne ukłucie. Przypomniała mi się  kochana mała Lenka. Było mi ciężko. Do oczu cisnęły się łzy, ale chciałem je powstrzymać przy dziewczynce.
-Bardzo ładne imię - powiedziałem, aby opanować sytuację.
-Dziękuję.
Po chwili pomyślałem, że dziewczyna mogła się zgubić w Krakowie. Nie było z nią nikogo starszego.
-A ty jesteś sama? Nie ma tu z tobą mamy i taty? A może się zgubiłaś? - zapytałem troskliwie.
-Nie. Ja mieszkam w Krakowie, bardzo blisko tego miejsca. - pokazała ręką na osiedle bloków.
-To dobrze, bo myślałem, że się zgubiłaś - rzekłem spokojnie i spojrzałem na zegarek. Było już późne popołudnie. -Przepraszam cię, ale chyba muszę już iść.
-Dobrze, bardzo miło się z tobą rozmawiało. Mogę zadać ci jeszcze jedno pytanie? Gdzie tak właściwie się wybierasz?
-Chciałem pograć w siatkówkę na pobliskim boisku, ale chyba nie mam z kim - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Ja mogłabym zagrać. - uśmiechnęła się uroczo. - Jeżeli oczywiście chcesz.
Ucieszyłem się w duchu. Dziewczynka była miła i spędzanie z nią czasu było naprawdę fajną rzeczą.
-Super! No to chodźmy.
Na miejscu okazało się, że Lena naprawdę dobrze grała w siatkówkę. Oczywiście, popełniała jeszcze wiele błędów, ale ja w jej wieku robiłem ich chyba więcej. Grało się z nią naprawdę świetnie. Kiedy zaczął się robić wieczór, oboje postanowiliśmy wracać. Lena do swojego bloku, a ja do Gosi do szpitala. Podziękowałem małej za miło spędzony czas. Dziewczynka rzuciła mi się na szyję i przytuliła mnie. Potem z uśmiechem na twarzy, poszła w stronę swojego mieszkania.
 

***
Serce waliło mi jak oszalałe. Trzymałem za rękę śpiącą Małgosię. Bałem się. Ogromnie się bałem, że gdy się obudzi, nie przypomni sobie, kim jestem. A to byłoby straszną rzeczą. To oznaczałoby, że już nigdy nie będzie mnie znała. Dziś mijał siódmy dzień, odkąd wybudziła się ze śpiączki. Nagle zobaczyłem, że moja przyjaciółka delikatnie otwiera swoje powieki. Od razu jej wzrok skierował się na mnie. Nic nie mówiła, tylko się uśmiechała. Patrzyłem na nią wzrokiem pełnym nadziei. W końcu nie wytrzymałem.
-Wiesz kim jestem? - zapytałem.
-Nie.





W końcu doczekaliście się ósmego rozdziału mojego opowiadania. Przepraszam, że na tą część musieliście czekać tak długo. Ostatnio miałam sporo wyjazdów i zajęć, które zajmowały mi sporo czasu. Natomiast wieczorami, a czasem nawet nocami oglądałam zmagania naszych reprezentantów na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro. Jakoś nie mogłam się spiąć i usiąść, żeby coś napisać. Nie miałam też za bardzo pomysłów ani weny. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam. 
Jak wiadomo, niedługo kończą się wakacje i zaczyna się rok szkolny. Nie wiem jak to będzie z moimi postami. Oczywiście, będę nadal pisać na blogu, bo uwielbiam to robić, ale nie obiecuję, że posty będą ukazywały się co tydzień. Będę się bardzo starała, ale zobaczymy, jak to wyjdzie. Nowe rozdziały będę pewnie publikowała nieregularnie. Czasem co tydzień, czasem co dwa - zobaczymy jak to wyjdzie. Obiecuję Wam jednak, że będę się bardzo starała jak najczęściej coś dla Was napisać. 
A tymczasem zapraszam do komentowania i pisania swoich opinii odnośnie rozdziału w komentarzach. Każdy nawet najkrótszy komentarz to dla mnie wielka motywacja do pracy, dlatego bardzo dziękuję wszystkim, którzy je piszą. :)
Serdecznie pozdrawiam.
Ola

7 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi sie Twoje opowiadanie ale czasem nie rozumiem zachowania Michała. Dlaczego nie chciał jej powiedzieć kim jest? Rozumiem ze cieżko byłoby mu wyjaśnić dlaczego do niej przychodzi bez mówienia o Lence ale moze gdyby zaczął opowiadać jej o nich, o ich przeszłości przypomniałaby sobie cos.
    Życzę weny kochanie :*
    Ironia

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem w szoku i nie wiem co napisać, a rzadko mi się to zdarza :) Nie "słodzę" Ci dlatego, że Ty też piszesz bardzo kochane komentarze pod moimi rozdziałami, piszę tak, bo to prawda. Świetny rozdział, kiedy się go czyta, ma się wrażenie, że jest się na miejscu bohatera a przynajmniej gdzieś obok. Ja dzisiaj stałam obok Michała, przy łóżko Gosi i razem z nim czekałam. Co do samego Michała, dzięki Tobie uwielbiam go jeszcze bardziej! Przedstawiłaś go w tak cudowny sposób, że lepiej by się chyba nie dało. Myślę, że Kubi był by zachwycony, że opisałaś go w tak cudowny sposób, gdyby czytał to opowiadanie ^_^ W ogóle było by super gdyby siatkarze czytali te opowiadania, w których są głównymi bohaterami :D Co mogę więcej dodać? Czytam to opowiadanie z ogromną przyjemnością i z jeszcze większą niecierpliwością czekam na kolejne części! Mam nadzieję, że Gosia jednak odzyska pamięć i wszystko będzie już dobrze. Jeszcze raz wielkie WOW i do następnego rozdziału :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa. :)
      Rzeczywiście, super byłoby, gdyby siatkarze czytali opowiadania siatkarskie. Myślę jednak, że zajęło by im to baaardzo długo czasu, bo takich blogów jest z pewnością kilkaset, a może i nawet kilka tysięcy :D Gdyby Michał Kubiak przeczytał chociaż jeden mój rozdział, byłabym najszczęśliwszą dziewczyną na ziemii. :D
      Jeszcze raz dziękuję, pozdrawiam i do następnego rozdziału! :)

      Usuń
  3. Piszę teraz, choć oczy mnie bolą i cholernie chce mi się spać. Jednak jakbym odłożyła napisanie komentarza na jutro, to najprawdopodobniej w ogóle bym o nim zapomniała.
    Przechodząc jednak do rozdziału: niczego oryginalnego nie napiszę, bo ta cześć tak jak poprzednie jest po prostu bardzo dobra. Początek, czyli rozmowa Michała z Gosią, jest naprawdę świetnie napisany, czytało się go z przyjemnością. Mam wrażenie, że to właśnie siatkówka po może Gosi w odzyskaniu pamięci. Jeśli oczywiście ją odzyska, bo niestety, ale ostatnie zdanie nie napawa optymizmem.
    Pomysł z Lenką jak najbardziej trafiony. Zastanawia mnie jaką rolę odegra dziewczynka w życiu bohaterów. Mam wrażenie, że wpłynie ona na to, że Gosia i Michał będą razem.
    Czy ja już mówiłam, że uwielbiam twój styl. Jeśli nie to mówię to teraz. Naprawdę świetnie wszystko opisujesz, gładko wplatasz opisy w tekst, dzięki czemu przyjemnie się czyta.
    To chyba tyle. Z zniecierpliwieniem czekam na następny.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  4. 20 rozdział pojawił się u mnie, zapraszam! :*

    OdpowiedzUsuń