Perspektywa Małgosi
Obudziłam się! Naprawdę obudziłam się z tego koszmaru! W głębi serca i duszy byłam bardzo radosna, chociaż nie potrafiłam tego okazać. Prawie nic nie pamiętałam. Nie wiedziałam, dlaczego zapadłam w ten dziwny sen, nie wiedziałam gdzie i dlaczego jestem. Pamiętałam tylko ciemną pustkę i okropny ból. Nic więcej. Rozglądnęłam się wokół siebie. Nie mogłam wykonywać zbyt wielu ruchów, bo ból jeszcze do końca nie ustał, ale był znacznie łagodniejszy niż kiedyś. Znajdowałam się w dosyć dużym pokoju, pomalowanym na biało. Mimo rozmiarów pomieszczenia, nie mieściło się tu dużo przedmiotów. Było tu tylko jedno łóżko, na którym leżałam. Zauważyłam też małą szafkę, stolik i krzesło, a także aparaturę medyczną. Meble, podobnie jak ściany i sufit, miały blady odcień. Na okiennym parapecie znajdowała się zielona paprotka i to tylko ona dodawała kolorów w tym anemicznym pokoju. Przede mną siedział mężczyzna. Uśmiechał się do mnie serdecznie, a po jego policzkach spływały łzy. Nie wiedziałam, kim on może być. Wydawało mi się, że powinnam go znać. Wydawał mi się ważną w moim życiu i bliską mi osobą. Próbowałam przypomnieć sobie cokolwiek na jego temat, ale nie potrafiłam. Zapytałam go więc, kim jest. Wówczas jego wyraz twarz zmienił się na ponury, a radosne oczy posmutniały. Nic mi jednak nie odpowiedział. Poczułam w sercu dziwną pustkę. Mimo ogromnej radości z przebudzenia, czegoś lub kogoś mi brakowało. Spojrzałam jeszcze raz na mężczyznę przede mną. Nadal mi się przyglądał, ale był wyraźnie smutniejszy. Ale kim on może być i dlaczego do mnie przyszedł? Miałam naprawdę bardzo dziwne wrażenie, że powinnam go pamiętać, że akurat jego muszę znać. Ponownie z całych sił próbowałam sobie coś o nim przypomnieć, ale byłam bezradna. Dlatego jeszcze raz zapytałam:
-Kim jesteś?
***
Perspektywa Michała
Spojrzałem na Gosię bardzo zdziwiony. Jej słowa nadal rozbrzmiewały w moich uszach.
-Nie wie kim jestem? - pytałem w myślach sam siebie. To dziwne zachowanie przyjaciółki próbowałem wytłumaczyć sobie na wiele sposobów. Może jest w szoku po przebudzeniu? Na pewno zaraz sobie wszystko przypomni. Jednak Małgosia patrzyła na mnie nadal tak samo - jak na obcego człowieka.
-Kim jesteś? - usłyszałem ponownie głos przyjaciółki. Moje serce zaczęło szybciej bić. Lekko się zaniepokoiłem.
-Naprawdę nie wiesz, kim jestem? - zapytałem z nadzieją.
-Przepraszam, ale nie.
Najpierw ogarnęło mnie ogromne zdziwienie. Potem smutek i bezradność. Czy to prawda? Czy Gosia naprawdę mnie nie poznaje? Łzy wielkiej radości powoli zaczęły przeradzać się w łzy bezsilności. Nie wiedziałem, co robić. A jeżeli ona już nigdy sobie mnie nie przypomni? Przez głowę przechodził mi najgorsze scenariusze. Postanowiłem jednak nie panikować i poinformować o wszystkim lekarza. Na pewno jest jakieś wytłumaczenie zachowania Małgosi. Już chciałem pójść do gabinetu doktora, kiedy na salę wszedł lekarz. Spojrzał najpierw na nią, a potem na mnie i uśmiechnął się.
-Obudziła się? - zapytał radośnie.
-Tak - odparłem, mimo że jego pytanie wydało mi się idiotyczne.
-Teraz już wszystko będzie tylko lepiej - odpowiedział mężczyzna. - Pańska przyjaciółka zostanie pewnie jeszcze przez pewien czas na obserwacji w szpitalu. Zrobimy jej ponownie badania, a potem będzie mogła już wrócić do domu. Za kilka tygodni złamania na dobre się zagoją i będzie mogła normalnie funkcjonować.
-Bardzo mnie to cieszy, tylko... - zacząłem.
-Jest jakiś problem? - usłyszałem głos doktora.
-Niestety tak. Czy moglibyśmy porozmawiać na osobności? - powiedziałem.
-Tak, oczywiście - odparł lekarz. Oboje wyszliśmy na szpitalny korytarz.
-Moja przyjaciółka rzeczywiście się obudziła. Jest to dla mnie najcudowniejsza wiadomość. Tylko martwi mnie jedna sprawa. Ona mnie nie poznaje. - wytłumaczyłem najprościej jak umiałem.
-Hmm... - doktor wyraźnie się zamyślił. - Jest to dosyć rzadki przypadek, ale czasem zdarza się to wybudzającym ze śpiączki.
-Co? - zapytałem bardzo zaniepokojony.
-Amnezja - usłyszałem w odpowiedzi. Te słowa brzmiały jak wyrok.
-Amnezja? - zapytałem cicho, próbując powstrzymać łzy, które ze wszystkich sił cisnęły mi się do oczu.
-Niestety. Czasem tak bywa, że wybudzający się ze śpiączki zapominają o osobach, które znały. Pani Małgorzata prawdopodobnie wie kim jest, gdzie mieszka i czym zajmuje się w życiu. Nie pamięta jednak swoich znajomych.
-Ale to straszne! - nie wytrzymałem i krzyknąłem.
-Niech się pan nie martwi. U większości przypadków to mija w przeciągu tygodnia. Jeżeli do tygodnia czasu nie przypomni sobie kim pan jest, to...
-Niech pan doktor lepiej nie kończy - rzekłem smutno.
-Ale 90% osób... - zaczął tłumaczyć lekarz.
-Nie obchodzi mnie żadne 90% innych pacjentów - krzyknąłem. - Obchodzi mnie tylko moja Gosia! Rozumie pan?
Doktor spojrzał na mnie jak na wariata, a ja pobiegłem do łazienki. Zamknąłem się w kabinie i płakałem tak jak wtedy, gdy dowiedziałem się o śmierci Leny i śpiączce Gosi. Nie chciałem, aby ktokolwiek się na mnie patrzył, oceniał mnie. Chciałem być przez chwilę sam. Jednak samotność mi nie służyła, bo od razu zacząłem w mojej głowie układać czarne scenariusze i myśleć "Co by było gdyby..." Wyszedłem z kabiny i stanąłem przed lustrem w łazience. Umyłem twarz zimną wodą i spojrzałem na własne odbicie.
-Ogarnij się Kubiak - powiedziałem sam do siebie. - Wszystko będzie dobrze! Musi być dobrze!
Nie wierzyłem jednak w swoje słowa. Wyszedłem z łazienki i z powrotem poszedłem do sali Małgosi. Nie chciałem przy niej płakać. Usiadłem tylko obok niej i patrzyłem na nią, a ona patrzyła na mnie. Milczeliśmy, przyglądając się sobie nawzajem.
-Gdzie pan był? - zapytała po chwili.
-Musiałem na chwilę wyjść - odparłem.
-A tak właściwie dlaczego przyszedł pan do mnie? - ponownie usłyszałem pytanie przyjaciółki.
Nie wiedziałem co na nie odpowiedzieć. Bałem się powiedzieć prawdę, bo obawiałem się, że Małgosia w nią nie uwierzy. A jeżeli nigdy by sobie mnie nie przypomniała, to... Nie! Przypomni sobie. Na pewno sobie mnie przypomni. Spojrzałem na przyjaciółkę i zobaczyłem, że zasnęła. Lekko odetchnąłem, bo nie musiałem odpowiadać na to trudne pytanie. Przykryłem ją delikatnie kocem i szepnąłem do ucha:
-Wszystko będzie dobrze.
Nie pozostało mi nic innego, jak czekać. Mimo iż tydzień wydawał mi się ogromnie długim odcinkiem czasu, musiałem cierpliwie czekać. Dla niej. Dla Gosi...
Oto kolejny rozdział. Pisałam go dosyć długo i mam nadzieję, że się podoba. Zapraszam do komentowania i pisania swoich opinii w komentarzu. :) Przypominam, że już dzisiaj wieczorem nasi siatkarze grają swój trzeci mecz na Igrzyskach Olimpijskich. Tym razem powalczą z Argentyną.
Pozdrawiam
Ola
Jest super. Już nie mogę się doczekać kiedy Kubi w końcu zrozumie, że kocha Gosię. Mam też nadzieję, że dziewczyna odzyska niedługo pamięć. Strasznie bym nie chciała by Michał się o nią dłużej martwił. Zastanawia mnie jak dalej rozwinie się akcja.
OdpowiedzUsuńStrasznie podoba mi się to jak piszesz. Naprawdę bardzo łatwo się czyta i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
Pozdrawiam
Violin
Ps Zapraszam na rozdział ósmy historii Stephana i Zosi http://withoutyoumylife.blogspot.com/2016/08/rozdzia-8.html
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNa Twój blog trafiłam przypadkiem, ale postanowiłam, że poczytam i ... wow! To opowiadanie jest świetne. Czytam wiele takich blogów i Twój jest jednym z najlepszych, serio.
OdpowiedzUsuńMomentami miałam łzy w oczach kiedy to czytałam... Super historia, przyjemnie się czyta i bardzo łatwo się w nią wciągnąć, masz talent! ♥ Już zaobserwowałam, żeby nie przegapić żadnego rozdziału :D
A w wolnej chwili zapraszam do mnie http://involleyworld.blogspot.com/ będzie mi bardzo miło Ciebie gościć :)
Witam Cię na blogu i bardzo dziękuję za komentarz. Ogromnie się cieszę, że mam nowego czytelnika, bo jest to dla mnie ogromna motywacja. :)
UsuńSerdecznie pozdrawiam