sobota, 10 września 2016

Rozdział 10

Następne dni były dla mnie bardzo trudne. Nie mogłam myśleć o niczym innym, tylko o śmierci mojej ukochanej Lenki. Ze łzami w oczach przypominałam sobie cudowne chwile, gdy dowiedziałam się o zajściu w ciąży i o płci mojego dziecka. Nie potrafiłam zatrzymać płaczu. Przez większość dni leżałam tylko w łóżku i rozmyślałam lub płakałam. Nocami też nie było lepiej. Nie mogłam spać, za bardzo bolało mnie serce. Nie chciałam jeść ani nic robić. To wszystko odbiło się trochę na moim zdrowiu - nie tylko fizycznym, ale i psychicznym. Byłam bardzo słaba i nie miałam energii do życia. Ponadto popadłam w depresję. To wszystko mnie przygniatało. To wszystko było dla mnie zbyt bolesne, zbyt ciężkie. Jedyną osobą, która chociaż odrobinę mogła mi pomóc, był Michał. Gdyby nie on, pewnie dawno zrobiłabym jakieś głupstwo. Dzięki Kubiemu chociaż przez kilka minut mogłam nie myśleć o szarej rzeczywistości. Dzięki niemu chociaż przez chwilę moje zmęczone oczy mogły odpocząć od łez. Wiedziałam, że Michałowi też było bardzo ciężko. Jak sam niejednokrotnie mi wyznał, przecież też kochał Lenkę. Też bardzo przeżywał jej śmierć. Tym bardziej podziwiam go za jego wielkie męstwo. Sam musiał poradzić sobie z bólem po utracie ukochanej osoby i potrafił jeszcze pocieszać i podnosić mnie na duchu. 
Po kilku dniach wyszłam ze szpitala. Byłam już prawie w pełni sprawna, miałam tylko lewą rękę w gipsie. Jakoś przyzwyczaiłam się funkcjonować tylko z pomocą prawej dłoni. Wiedziałam też, że ręka w gipsie nie jest niczym strasznym. Dziękowałam opatrzności, że nie stało mi się nic bardziej poważnego. Przecież równie dobrze mogłabym zginąć na miejscu wypadku. Po tych dniach spędzonych w szpitalu, czułam wielką ulgę, że wreszcie mogłam powrócić do własnego mieszkania. Michał bardzo się o mnie martwił i pomagał mi jak tylko mógł. Spędzał u mojego boku prawie całe dnie. Przychodził do mnie wczesnymi porankami, robił zakupy i przygotowywał śniadania. Zaraz po przebudzeniu czekała na mnie pyszna kawa, kanapki i wsparcie najbliższego przyjaciela. Pomagał mi w codziennych obowiązkach. Sprzątał, zmywał, gotował, robił pranie, prasował. Ogólnie mówiąc - robił za mnie prawie wszystko. Z mojego mieszkania wychodził dopiero późnymi wieczorami, kiedy upewniał się, że bezpiecznie śpię w łóżku. Byłam mu za to niezmiernie wdzięczna. Michał bez słów rozumiał, że nie jestem jeszcze gotowa psychicznie, żeby wykonywać te wszystkie obowiązki. Dzięki niemu mogłam nabrać sił i odpocząć po tych wszystkich złych wydarzeniach. Wiedziałam jednak, że już niedługo muszę wziąć się w garść. Kubiak nie może przecież przez całe życie wykonywać za mnie podstawowych obowiązków. Zdawałam sobie sprawę, że niedługo będę musiała powrócić do normalnej codzienności, zacząć pracować i zarabiać na siebie, a także prowadzić dom. Na razie miałam jeszcze miesiąc wolnego. Było mi jednak strasznie głupio, że tak bardzo wykorzystuję Michała. Miałam wyrzuty sumienia, że mój przyjaciel przeze mnie jest wycieńczony i bardzo zmęczony. Było widać to gołym okiem. Ciągle chodził niewyspany, miał podkrążone oczy i nie wyglądał zbyt dobrze. Kiedy po kilku dniach czułam się wyraźnie lepiej, postanowiłam porozmawiać z Michałem i podziękować mu za wszelką pomoc oraz poinformować go, że nie musi już wykonywać za mnie wszystkich obowiązków. Wieczorem, przy kolacji zaczęłam temat.
-Misiek, muszę z tobą pogadać - powiedziałam.
-Tak mała? - przyjmujący uśmiechnął się do mnie i objął mnie ramieniem.
-Po pierwsze chciałabym ci strasznie podziękować za wszystko. Wiem, że ostatnio zaniedbałam się ze wszystkim. Byłam strasznie zdołowana i zupełnie nie miałam chęci do życia. Kiedy ja leżałam w łóżku nic nie robiąc, ty musiałeś zajmować się dosłownie wszystkim. Robiłeś mi zakupy, przygotowywałeś jedzenie, sprzątałeś i robiłeś wszystko, abym była szczęśliwa. To dla mnie coś po prostu niesamowitego. Z całego serca ci dziękuję. Tym bardziej, że wiem, iż nie poradziłabym sobie bez ciebie i bez twojej ogromnej pomocy. - wytłumaczyłam i rzuciłam mu się na szyję.
-To nic szczególnego. Po prostu chciałem cię wspierać, bo jesteś bardzo drogą mi osobą. To przyjemność widzieć, że chociaż trochę uszczęśliwiasz drugą osobę - odparł i pocałował mnie w policzek.
-A ty jak zwykle musisz być taki skromny? Przecież oboje zdajemy sobie sprawę, że bez ciebie nie poradziłabym sobie. Pewnie nigdy nie wyszłabym z tej depresji i trafiła do psychiatryka. - odrzekłam.
- No dobra - odrzekł Kubi. - Może i trochę ci pomogłem, ale była to dla mnie naprawdę czysta przyjemność i ogromnie się cieszę, że jest z tobą już lepiej.
-Mam do ciebie jeszcze tylko jedną, najważniejszą prośbę - rzekłam.
-Twoja prośba jest dla mnie rozkazem - zaśmiał się Michał. - O co chodzi?
-Proszę cię, odpocznij trochę. Twoja pomoc była dla mnie zbawienna, ale teraz naprawdę jestem już sama wykonywać wszystkie obowiązki. Głupio jest mi patrzeć na to, że przeze mnie musisz się tak przemęczać. Dlatego naprawdę nie musisz mi już pomagać. Możesz mnie odwiedzać kiedy tylko chcesz, ale nie pozwolę ci już wykonywać za mnie obowiązków. - uśmiechnęłam się.
-Ale Gosiu... - Michał próbował coś powiedzieć
-Żadne Gosiu! - szybko mu przerwałam. - Jesteśmy przyjaciółmi od tylu lat, znam cię jak brata. Przecież widzę, że jesteś zmęczony i nie masz na nic siły. Dlatego musisz odpocząć.
-Czy ty zawsze byłaś taka stanowcza, czy tak zmieniłaś się po tym wypadku? - Misiek podrapał się po głowie.
-Ehh Kubi - przytuliłam go. - Czyli co zgadzasz się?
-Niekoniecznie - usłyszałam odpowiedź Michała i ujrzałam jego triumfalny uśmiech.
-Kubiak, ale ty po prostu musisz wypocząć. Przecież na pewno już niedługo zaczniecie treningi i zgrupowanie przygotowujące do Ligi Światowej. Jest już końcówka czerwca. Po tym wydarzeniu cała drużyna będzie musiała pracować na 150% procent, bo przecież na początku sierpnia zaczną się igrzyska. Jesteś naszym kluczowym zawodnikiem, musisz być w formie. Bez ciebie reprezentacja nie da rady. Jeżeli nie chcesz zrobić tego dla mnie, zrób to chociaż dla Polski - próbowałam zagrać na ambicji przyjmującego. - A propos, kiedy wy macie to zgrupowanie przed Ligą Światową?
-Eeeeee - Michał wbił wzrok w podłogę i próbował wymigać się od odpowiedzi.
-Widzę, że coś kręcisz. No powiedz - uśmiechnęłam się.
-Za 4 dni w Spale - odpowiedział cichym głosem. - Ale ja nie jadę.
-Jak to nie jedziesz? - zapytałam widocznie zdziwiona.
-Stephane dał mi i Kurkowi wolne, bo powiedział, że napracowaliśmy się podczas kwalifikacji na igrzyska. Tym czasem on chce wypróbować kilku młodych zawodników. Do reprezentacji i treningów mam wrócić kilka dni przed Final Six. - powiedział Misiek.
-Na pewno? Nic nie kręcisz? - dopytywałam się.
-Na pewno, na pewno - usłyszałam z ust Kubiego. - Ale ty się zrobiłaś podejrzliwa. - Tylko jest jeszcze jedna sprawa.
-Jaka? - spytałam.
-No bo ja jeszcze nie jestem pewien, czy będę chciał grać w Lidze Światowej i podczas Igrzysk Olimpijskich.






Zapraszam na 10 rozdział siatkarskiej historii. 
Cieszę się, że napisałam już tyle rozdziałów i dziękuję Wam, że wytrzymaliście ze mną tak długo. Pisząc to opowiadanie, nie miałam pojęcia, czy spodoba się chociaż jednej osobie. Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie, za ciepłe słowa i za wszystkie komentarze, które dają ogromną motywację i dzięki nim jeszcze bardziej chce mi się pisać.
Zapraszam do pisania swoich opinii. :) 
Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam.
Ola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz