wtorek, 18 lipca 2017

Rozdział 17

Gdy wyznałam Michałowi całą prawdę, poczułam ogromną ulgę. Cieszyłam się, że już nie muszę niczego przed nim ukrywać. 
-Mogłaś od razu powiedzieć mi o wszystkim - powiedział Kubi.
-Wiem - uśmiechnęłam się. - Ale obawiałam się o Ciebie i o Twoje bezpieczeństwo.
-Nie martw się - odrzekł Misiek. - Zaraz po po igrzyskach, gdy przylecimy do Polski, zajmę się całą sprawą. Nie pozwolę na to, aby ktoś ci groził. Obiecuję.

***
Kilkanaście dni później
17 sierpnia

Piłka meczowa dla USA w górze. Amerykanie przyjmują, rozgrywają i... atakują.
To koniec!
Koniec marzeń o Mistrzostwie Olimpijskim.
Koniec marzeń o wielkim zwycięstwie.
Koniec wszystkiego.
Znów zatrzymał nas nieszczęsny ćwierćfinał.
Znów tak blisko medalu.
Tak blisko, a jednak tak daleko.
Ze łzami w oczach wpatrywałam się w ekran telewizora. Widziałam Amerykanów, cieszących się i celebrujących awans do półfinału. Widziałam też polskich siatkarzy, moich znajomych i przyjaciół. Mimo tego, że znałam ich bardzo dobrze, miałam wrażenie, że spoglądam na kogoś innego. Pamiętałam ich jako radosnych i wesołych chłopaków. Teraz wyglądali tak, jakby założyli maski zupełnie innych, ponurych ludzi. Na ich twarzach malował się smutek i żal. Po ich policzkach spływały łzy. Wszyscy zgaszonymi oczami wpatrywali się w jeden punkt. Żaden z nich nic nie mówił. A jednak doskonale wiedziałam, co czują. Ciężko było mi patrzeć na ich cierpienie. Przecież oni całe swoje życie podporządkowali siatkówce. Lata treningów, setki meczów, mnóstwo zdrowia zostawionego na boisku. Powinni dostać nagrodę za swój trud. A jednak tym razem jej nie dostali. Muszą ponieść gorycz porażki. Muszą znów podnieść się i od nowa walczyć o marzenia. Już przecież tyle razy się podnosili. Ale tym razem będzie jeszcze ciężej. Tym razem będzie im jeszcze trudniej. Kamera skierowana została na Michała. Nawet nie potrafiłam wyobrazić sobie tego, co musiał przeżywać w tamtej chwili. Łzy, które spływały po jego policzkach bolały mnie najbardziej. Nie chciałam, żeby cierpiał. Chociaż doskonale wiedziałam, że kolejne miesiące będą dla niego trudne. Bardzo trudne.

***
Stałam na piaszczystej brazylijskiej plaży. Przede mną widziałam Michała, siedzącego na piasku. Wpatrywał się w zachód słońca. Usiadłam obok, nie mówiąc nic. Milczeliśmy przez długi czas. Po chwili Michał powiedział smutnym głosem:
-Wiem, że przyszłaś mnie pocieszyć. Dziękuję, ale nie uda ci się tego zrobić. 
Ujrzałam łzy, spływające po jego policzkach.
-Nie. Nie przyszłam cię pocieszyć - odparłam cicho. - Gdy człowiek naprawdę cierpi, to nic ani nikt nie jest w stanie go pocieszyć. Przyszłam tu po to, aby po prostu z tobą być. Bo ty nie zostawiłeś mnie, gdy ja cierpiałam. 
Michał położył głowę na moim ramieniu, a potem powiedział:
-Znasz takie uczucie, gdy robisz wszystko co możesz, starasz się ze wszystkich sił, a jednak to nie wystarcza? Gdy dajesz z siebie wszystko, a jednak po raz kolejny musisz znosić porażkę?
-Chyba nie - odrzekłam cicho.
-A znasz uczucie bezradności? Gdy chcesz zadziałać i coś zrobić, a jednak jedyne, co możesz uczynić, to patrzeć na własne niepowodzenie?
-Tak, niestety znam to bardzo dobrze - odparłam.
-Dlaczego tak właśnie jest? - zapytał.
-Nie wiem. W życiu bywają czasem gorsze chwile. Może po postu musimy je przejść, aby potem móc się cieszyć?
-To jest bez sensu - powiedział smutno, patrząc na mnie pustym wzrokiem.
-Co? - spytałam.
-Wszystko! Chcę skończyć z siatkówką.
-Nie możesz! Po tym, jak kilkanaście lat swojego życia poświęciłeś siatkówce teraz tak po prostu chcesz z nią skończyć?
-Tak. Miałem wszystko w swoich rękach. Zrobiłem, co mogłem, aby wygrać igrzyska. Dałem z siebie naprawdę 100%. Skoro to nie pomogło, to po co miałbym dalej grać w siatkówkę? Aby w przyszłości ponosić same porażki?
-Raz się wygrywa, raz się przegrywa. Wiem, że jest ci okropnie ciężko, ale za jakiś czas to przejdzie. Zobaczysz.
-Co ma mi przejść? Smutek, żal, bezsilność, załamanie? Może i przejdą, ale ja nigdy tej porażki nie zapomnę. Nie potrafię nic więcej dać od siebie drużynie. Dlatego nie widzę sensu mojego grania w siatkówkę - odrzekł ponuro Kubi.
-Dobrze, zrobisz jak chcesz - powiedziałam. - Ale proszę cię, przełóż na razie tę decyzję. Wrócisz do Polski, trochę odpoczniesz i ochłoniesz. Wtedy postanowisz, czy naprawdę chcesz kończyć z siatkówką.
-Zgoda. Nie zmienię swojej decyzji, ale dla ciebie mogę poczekać jeszcze jakiś czas, zanim ją ogłoszę - odparł Michał.
-Pamiętaj, że cokolwiek by się nie działo, ja jestem przy tobie i cię wspieram - powiedziałam.
Wiedziałam, że Michał bardzo potrzebuje obecności drugiej osoby. Chciałam wspierać go mimo wszystko, chociaż bardzo bałam się, że rzeczywiście skończy z siatkówką. Nie chciałam, aby to robił. Przecież ją kochał i oddał jej całe swoje życie. Miałam nadzieję, że gdy ochłonie po olimpijskich wrażeniach, dojdzie do wniosku, że nie może zakończyć kariery. Chciałam zrobić wszystko, aby Kubi przypomniał sobie, jak bardzo kocha siatkówkę.
-Pamiętam - uśmiechnął się smutno Michał.

***
Zaraz po powrocie z Brazylii do Polski, udałam się razem z Michałem do jego mieszkania. Nie mogłam zostawić go samego, więc postanowiłam, że zamieszkam z nim chociaż na jakiś czas.
-Nie będzie ci przeszkadzało, gdy pomieszkam u ciebie kilka dni? - zapytałam go, gdy wysiedliśmy na lotnisku w naszym kraju.
-Będzie mi bardzo miło - odparł Misiek.
Kubi starał się udawać przede mną, że nie martwi się igrzyskami. Coraz częściej się uśmiechał, a nawet czasem żartował i śmiał się. Ale doskonale wiedziałam, że robi to tylko po to, aby mnie nie martwić. Gdy zostawał sam w pokoju, czy wychodził na spacery, od razu robił się smutny, ponury, zamyślony. Doskonale go rozumiałam i chciałam pomóc, ale nie wiedziałam, jak. Po kilku dniach, gdy atmosfera igrzysk delikatnie opadła, a w mediach przestało huczeć o porażce siatkarzy, postanowiłam szczerze pogadać z Michałem. Siedzieliśmy na balkonie i patrzyliśmy z góry na przejeżdżające samochody, gdy spytałam przyjaciela:
-Kubi, czy na pewno wszystko z tobą dobrze?
-Tak - odparł, nie patrząc na mnie.
-Nie musisz kłamać.
-Dobrze, nie będę kłamał. Ale o czym mam ci powiedzieć? O tym, że ciągle myślę o tym ćwierćfinale? O tym, że wciąż mam w głowie wszystkie akcje, które zepsułem? O tym, że cały czas analizuję każdy błąd, który popełniliśmy w meczu? O tym, że w nocy nie mogę spać? O tym, że wciąż się obwiniam? O tym, że już nie daję rady? O tym, że ciężko mi jest zrobić cokolwiek? - wyszeptał ze łzami w oczach.
Podeszłam do niego i po prostu go przytuliłam. 
-Wychowano mnie, żeby zawsze walczyć do końca i nigdy się nie poddawać - powiedziałam po chwili, ciągle przytulając Michała. - Pamiętasz, kto to powiedział?
-Tak, ja. Ale...
-Nie ma żadnego ale. Michał Kubiak to ten, który zawsze walczy. To ten, którego nic nie może złamać. To ten, który potrafi wyjść na boisko nawet z kontuzją, bo nigdy się nie poddaje - rzekłam. - Ja jestem po to, aby przypominać ci o tym za każdym razem, gdy o tym zapomnisz.
Michał  otarł łzy. Potem przez dłuższy czas nic nie mówił, aż w końcu powiedział:
-Masz rację. Naprawdę masz rację! Wiele razy było mi ciężko, ale za każdym razem podnosiłem się i szedłem dalej. Nie można cały czas żyć przeszłością, na którą nie mamy już wpływu. Trzeba patrzeć do przodu.
-Dokładnie - uśmiechnęłam się wzruszona. - To jest Michał, którego znam i uwielbiam.
-Nie mogę całe życie patrzeć na swoje porażki. Wyciągnąłem z nich wnioski, a teraz muszę iść dalej i stawiać sobie nowe cele do zrealizowania. Co mnie nie zabije to mnie wzmocni! - powiedział z determinacją w głosie. - A teraz zabieram cię na lody.
-Zgoda - powiedziałam z uśmiechem. - Ale czy oznacza to, że jednak nie skończysz z siatkówką?
-Nie wiem, Gosiu. Naprawdę nie wiem. Ale obiecuję ci, że się nie poddam.




Witam! :) 
W końcu na blogu pojawił się nowy rozdział. Dużo się w nim działo i mam nadzieję, że się podobał. Rozdział ten jest ważny i ma duży wpływ na to, co będzie działo się w dalszych częściach opowiadania. Muszę też przyznać Wam, że zbliżamy się do końca historii. Nie wiem, ile rozdziałów jeszcze napiszę. Dwa, trzy, może pięć? Ale z pewnością jesteśmy już bardzo blisko końcówki.
Obiecuję, że teraz rozdziały będą ukazywały się regularnie - co tydzień. Proszę też o komentarze, abym wiedziała, czy jeszcze ktokolwiek tu zagląda.
Serdecznie pozdrawiam i życzę miłego tygodnia.
Ola

6 komentarzy:

  1. O matko, ale się cieszę, że w końcu pojawił się rozdział! Poprawiłaś mi w ten sposób ostatni wieczór na obozie literackim, naprawdę!
    Gosia i Michał są tak strasznie uroczy razem. Po prostu uwielbiam ich. Dobrze, że Gosia powiedziała Michałowi o wszystkim. Teraz jestem przekonana, że wszystko potoczy się dobrze i będą żyć długo i szczęśliwie.
    Bardzo podobało mi się to, jak opisałaś uczucia Michała po przegranym meczu z USA. Bardzo nie lubię przypominać sobie tamtego dnia, ale w twoim wykonaniu czytało się to świetnie, choć czułam dziwną gulę w gardle.
    Cieszę się, że teraz rozdziały będą dodawane regularnie. Od razu wizja dalszej części wakacji stała się przyjemniejsza.
    Pozdrawiam i zapraszam na nowy rozdział do Stephana i Zosi.
    Violin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za Twój komentarz i mnóstwo miłych słów. Twoje komentarze zawsze dają mi motywację do pisania, a czytając je, po prostu mam banana na twarzy :)
      Ja tak samo jak Ty, nie bardzo lubię wspominać dzień przegranej naszych siatkarzy z USA. Zawsze jest mi trochę smutno i przykro, dlatego w pełni Cię rozumiem.
      Jeszcze raz dziękuję za komentarz i pozdrawiam ♥
      Ola

      Usuń
  2. Czekałam,czekałam i się doczekałam. Bardzo się cieszę że wracasz 😄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz i miłe słowa. <3
      Pozdrawiam
      Ola

      Usuń
  3. Cześć kochanie! Jak zwykle sprawiłaś mi ogromną radość rozdziałem. Uwielbiam Twój styl pisania. I mam nadzieję, że oni w końcu ze sobą będą <3
    Zapraszam do siebie na kolejny rozdział :*
    Całuję,
    Nat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za miły komentarz <3 Oczywiście wpadnę na Twój blog.
      Pozdrawiam
      Ola

      Usuń